- Skąd właściwie mamy pewność, że tam w wodzie
nie miał kuszy? - zapytał Nate. - Przecież nie miał, kiedy do nas podpłynął - przypomniał mu Jorge. Zatrzymał się. - Chyba powinienem tu zostać. Porozmawiam z moim szyprem, dowiem się, co słychać. Potem do was dołączę. Zamówcie pizzę także dla mnie. - Oczywiście - zgodziła się Kelsey. - Zresztą wszyscy musimy trochę odpocząć. Spotkajmy się o siódmej albo ósmej, w porządku? 276 - Tak, do zobaczenia. Jorge pożegnał się i zawrócił do przystani. - Nate, uspokój się - prosiła Cindy. - Od ilu lat znam tego faceta? I on sugeruje, że my moglibyśmy się nieostrożnie obchodzić z kuszami. Nie, gorzej. On uważa, że ktoś z nas umyślnie celował do Kelsey! - Nate, on się po prostu zdenerwował - perswadował zniecierpliwiony Larry. - Zależy mu na Kelsey, zawsze zależało. Wszyscy o tym wiemy. Nie zamierzam się z nim kłócić. Nate, on ci przecież pomógł. Zainstalował te kamery i mogłeś przyłapać złodzieja. Poza tym spędza pół życia w „Sea Shanty". Nate wzruszył ramionami, pogrzebał w kieszeni, wyjął paczkę papierosów i zapalił. Lekko drżały mu dłonie. - Myślałam, że rzuciłeś - zauważyła z naganą w głosie Cindy. - Tak, rzuciłem. Cindy pokręciła głową. Ruszyli w kierunku parkingu. - Przestańcie się kłócić, jestem tu na wakacjach - poprosił Larry. Nate skinął głową na znak zgody. Nagle odwrócił się i spojrzał na przystań. - O co chodzi? - zapytała Kelsey. - Pomyślałem sobie... Czy nie mogło tam być Andy'ego Lathama? Nawet Dane przyznał, że nie zauważył nazw wszystkich łodzi. Uważacie, że Andy byłby do tego zdolny? Myślę o zaplanowaniu 277 wszystkiego i ukryciu się. Ten ktoś na dole musiał albo mieć cholerne szczęście, albo bardzo sprytnie zaplanować zabójstwo. Kelsey spojrzała na Nate'a. - Naprawdę nie wiem. Zresztą gdyby łódź Lathama tam stała, chyba ktoś z nas by ją zauważył? - Ja nie zauważyłem nawet łodzi Jorge'a - oświadczył Nate. - Nie zwracaliśmy uwagi na otoczenie, bo i po co? - My nie, ale gdyby Latham tam był, Dane na pewno zapamiętałby jego łódź - zauważyła Kelsey. Cindy odwróciła się do nich. - Idziecie czy nie? - zapytała. - Gdyby nawet tam, pod wodą, był Latham, kto powiedział, że