z jakimi zazwyczaj miał do czynienia. Ona ma
wielkie serce i wspaniały umysł. I jest dla niego prawdziwym wyzwaniem. Kiedy Lucrezia umarła, był pewien, że już nigdy nie zwiąże się z żadną kobietą. A teraz chciał być z Pią. Pragnął tego. I tym razem nie będzie oglądać się na to, co powiedzą inni. Zamruczał znowu. On też nie jest jej obojętny. W pewnym sensie sama to przyznała. Poza tym nikt go tak nie całował jak ona. Tylko co ją tak bardzo przeraża? Pielęgniarka wprowadziła go do sali noworodków. Ledwie zdążył pomyśleć, że może Pia tu jest, a ujrzał ją pochylającą się nad łóżeczkiem. Była odwrócona tyłem. Pielęgniarka popatrzyła na niego z ciekawością. Znacząco położył palec na ustach. Kobieta zrozumiała gest. Skinęła głową. - Może go pani potrzymać, signorina Renati - zwróciła się do Pii. - Księżna pozwoliła. R S - Nie - wyszeptała Pia. Mówiła po włosku miękko i melodyjnie, ale w jej głosie słychać było niepokój. - Tak jest mu dobrze. Pielęgniarka uśmiechnęła się miło. - Księżna powiedziała, że pani będzie jego mamą chrzestną. Trzeba nabrać wprawy. A takie maleństwa bardzo lubią, jak się je bierze na ręce. - Pielęgniarka pokazała fotel na biegunach stojący w rogu sali. - Proszę usiąść, ja podam pani maleństwo. Pia zawahała się, ale usiadła w fotelu. Nadal nie widziała Federica. - Nie umiem obchodzić się z dziećmi. Pielęgniarka podała jej opatulonego jak naleśnik noworodka. Dziecko szeroko otworzyło oczka. - Niech się pani nie obawia, signorina. On panią polubi. - Nie w tym rzecz - wyszeptała Pia, z zachwytem patrząc na maleństwo. - Boję się, żeby nie zrobić mu krzywdy. Pielęgniarka usiadła w fotelu na wprost niej. - Niech się pani nie boi. Doskonale sobie pani radzi. Proszę zobaczyć, chce wyciągnąć rączkę, żeby złapać panią za palec. Federico jeszcze przez chwilę chłonął tę scenę. Pia usiadła wygodniej, rozluźniła się. - W książkach i poradnikach to wszystko wygląda tak prosto - westchnęła. - Tak samo łatwo schudnąć, jeśli wierzyć reklamom - odpowiedziała pielęgniarka. - Do wszystkiego trzeba trochę wprawy. Nie ma się czego bać. Nic mu pani nie zrobi. R S Pia westchnęła głęboko. A Federico odwrócił się i cicho wyszedł. - Wasza Wysokość, za pół godziny przychodzi pierwsza kandydatka, chrzest jest o jedenastej, a na popołudnie są umówione trzy panie. Chce pan przejrzeć ich dokumenty? Federico podniósł głowę znad biurka. Znowu bujał w obłokach. Wcześniej nigdy tego nie robił, ale ostatnio to