drapiąc go delikatnie za uszami, co natychmiast wywołało falę
radosnego wymachiwania ogonem. - Czy to nie jakaś bogini? - Owszem, ale jego imię to skrót od Kahlila, na cześć poety Gi- 176 brana. - Widząc, że podniosła na niego zdziwione oczy, dodał: - Nie pytaj. Wstała i przyjrzała mu się z bliska. - Jak leci, Matthew? A może to głupie pytanie? - Jakoś żyję. Podmuch wiatru zwiał jej z głowy kaptur, odsłaniając krótko ostrzyżone włosy. - Pewnie nie masz czasu na drinka? Matthew zerknął na zegarek; od wyjścia z domu minęło dwadzieścia minut. Nie chciał zostawiać Sylwii zbyt długo bez wsparcia, ale nie miał też ochoty przerywać rodzinnej dyskusji na tak intymny temat. - Myślałem, że wracasz do domu? - Jeden głębszy na drogę nie zaszkodzi. Przeszli przez wąską uliczkę do pubu Powóz i Konie. Było tam tłoczno i hałaśliwie. Kat wmieszała się natychmiast w tłum oblegający bar, ale Matthew nagle się zawahał i ścisnąwszy mocniej smycz Kahlego został z tyłu. Za dużo ludzi, za dużo śmiechu, tłumaczył sobie, chociaż dobrze wiedział, w czym rzecz: po prostu ogarnęły go silne, choć nieco irracjonalne wyrzuty sumienia, że wchodzi do pubu z atrakcyjną dziewczyną. Wprawdzie, to tylko koleżanka, która wie, że niedawno stracił ukochaną żonę, ale... Za prędko. Kat była znów przy nim. - Wszystko gra? - Niezupełnie. - Poczuł, że pies ciągnie go do wyjścia. - I Kahli też chyba ma dość. - Wszyscy mamy dość - oznajmiła Kat. - Wychodzimy. - Przepraszam - mruknął. - Nie pleć. - Przepchnęła się do przodu, otworzyła drzwi i złapała go za rękaw. - No chodź. Chłodne powietrze przyniosło mu prawdziwą ulgę. - Lepiej? - spytała Kat. - Znacznie lepiej. Przepraszam. - Za co? Tam był okropny ścisk. Przypomniał sobie o Sylwii. - Powinienem się zbierać. Odprowadzę cię do metra. - Nie musisz. - I tak mam po drodze. Zeszli w milczeniu ze wzgórza i przedostali się na drugą stronę jezdni. 177 - Pewnie źle ci się teraz układa w domu - zauważyła Kat już przy wejściu na stację, ze współczuciem w zielonych oczach. - Rodzina twojej żony musi być całkiem rozbita. - Owszem. I rzeczywiście nie jest mi łatwo. - Wiem, że nie mam jak ci pomóc. Mogę najwyżej słuchać, jeśli zechcesz pogadać. - To może być dobry pomysł. - Podobno niezła ze mnie słuchaczka. I chętnie zrewanżuję się za przysługę.