Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/airshow.radom.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/tymek10/ftp/airshow.radom.pl/paka.php on line 5
niebezpieczną rolę?

niebezpieczną rolę?

  • Krystian

niebezpieczną rolę?

19 May 2022 by Krystian

– Wcale nie wybierałem! – ze złością krzyknął doktor. – Bardzo starannie doglądam jego lektur, wiem, jaka rola może go pociągnąć, i dlatego już od roku jedyną książką, jaką pozwalałem mu czytać, była powieść tegoż pana Dostojewskiego, Idiota. Ze wszystkich bohaterów książki do emploi Terpsychorowa pasuje tylko książę Myszkin. I Laertesowi ta rola się spodobała. Przekształcił się w najcichszego, najwrażliwszego Lwa Nikołajewicza Myszkina, najlepszego człowieka na świecie. Wszystko szło dobrze, dopóki jakiś łobuz nie podsunął mu Biesów, a ja to przegapiłem. No cóż, Stawrogin oczywiście prezentuje się znacznie korzystniej od księcia Myszkina, toteż Terpsychorow zmienił repertuar. Bajronizm, walka z Bogiem, upoetyzowanie Zła – to wszystko jest z dramatycznego punktu widzenia o wiele bardziej pociągające od rozlazłego chrześcijańskiego wszechzrozumienia i wszechwybaczenia księcia Myszkina. Kiedy się połapałem, było za późno – Laertes już się przeobraził, musiałem się przystosować do sytuacji. Na czas kryzysu ulokowałem go w pewnej odległości od pozostałych pacjentów i zacząłem szukać jakiejś lektury bardziej porywającej od Biesów. Zadanie, trzeba powiedzieć, nie najłatwiejsze. Ale nie przypuszczałem, że Stawrogin może być taki niebezpieczny, i nie doceniłem twórczej fantazji Laertesa. I mimo wszystko – Stawrogin bijący kobietę to już zbyt śmiałe potraktowanie postaci. Arystokrata, bądź co bądź. – On mnie nie bił – powiedziała cicho pani Polina, która odgadła, skąd w rękach biednego szaleńca znalazła się niedobra powieść. Przecież to ojciec Mitrofaniusz dał ją Aloszy na drogę w celach pedagogicznych, a proszę, co z tego wyszło! Czując się do pewnego stopnia współodpowiedzialna (do czytania powieści zachęciła władykę właśnie ona), Polina Andriejewna poprosiła: – Proszę go nie wypędzać, on nie jest winny. Nie będę składać skargi. – Naprawdę? – Korowin się rozjaśnił i pogroził palcem niewidocznemu aktorowi. – No, teraz będziesz mi się uczył roli Cukru z Niebieskiego ptaka! – Ale od razu znów spuścił wzrok. – Trzeba przyznać, że uzdrawiacz dusz ze mnie nienadzwyczajny. Niezbyt wielu udaje mi się pomóc. Przypadek Terpsychorowa jest ciężki, ale nie beznadziejny, natomiast jak ratować Lentoczkina – pojęcia nie mam. Polina Andriejewna drgnęła: zrozumiała, że zniknięcia Aloszy jeszcze nie wykryto, i nic nie powiedziała. Jednokółka jechała już przez sosnowy lasek, pośród różnobarwnych, w najrozmaitszych stylach utrzymanych domków kliniki. Zza zakrętu ukazała się willa doktora; u jej podjazdu stała zaprzężona w czwórkę koni, nisko osadzona kareta – czarna, ze złotym krzyżem na drzwiczkach. – Czcigodny ojciec zawitał – zdziwił się Donat Sawwicz. – O co może chodzić? Zazwyczaj do siebie zaprasza, i to zawczasu. Widać stało się coś niezwykłego. Zaprowadzę panią do swoich prywatnych pokoi, powiem, żeby się panią zajęto, a sam, przepraszam pokornie, udam się do gabinetu, do władcy wyspy. Nie stało się jednak wedle zamiaru Korowina. Archimandryta zobaczył zapewne podjeżdżającą bryczkę przez okno i wyszedł przywitać się do przedpokoju. A właściwie nie wyszedł – wypadł: cały czarny, rozwścieczony, groźnie stukający kosturem. Na rozchełstaną osobę płci żeńskiej spojrzał mimochodem, skrzywił się z obrzydzeniem i odwrócił wzrok, jakby bał się zbezcześcić oczy widokiem takiej nieprzyzwoitości. Poznał szczodrą pątniczkę czy nie – nie wiadomo. Jeśli nawet poznał, to nic strasznego – uspokoiła samą siebie pani Lisicyna. Dojdzie do wniosku, że szurniętej paniusi znów się przyśnił krokodyl. – Witaj, ojcze. – Korowin skłonił głowę, patrząc na gniewnego przeora z wesołym zdziwieniem. – Czemu zawdzięczam nieoczekiwany zaszczyt? – Umowę pan łamie? – Witalis huknął swym berłem o podłogę. – A umowa, łaskawco, to więcej niż pieniądze! Co mi pan obiecał? Że ona do braci nie będzie się dobierać! I co? – No właśnie, i co? – spytał wcale nieprzestraszony doktor. – Co takiego okropnego się stało? – „Wasilisk” z rana nie wypłynął! Kapitana nie ma! W celi nie ma, na przystani nie ma, nigdzie nie ma! Pasażerowie się awanturują, w ładowni pilny towar – klasztorna śmietana, a statku nie ma kto poprowadzić! – Czcigodny ojciec chwycił się za krzyż na piersi, zapewne

Posted in: Bez kategorii Tagged: stylizacje z kamizelka futrzana, shih tzu jak obciac, skarbek honorata,

Najczęściej czytane:

oza tym bałem się, że cię ...

utracę. Becky miała ochotę się rozpłakać, ale tylko spojrzała na Ale - ca, a potem spuściła głowę i skrzyżowała ręce na piersi. Usiłowała coś powiedzieć, oszołomiona, zbolała i ... [Read more...]

brunetem. No i musiał być wyższy.

- Szukasz tego wysokiego, przystojnego? – odezwał się, lustrując Krystiana od stóp do głów, wydymając przy tym usta, jakby się nad czymś zastanawiał. Chłopak poczuł się niepewnie pod tym spojrzeniem, tak więc tylko przytaknął. ... [Read more...]

...

Po chwili trzasnęły drzwi, rozległ się śmiech, a potem tupot dziecięcych stóp. Nim Bella zdążyła wstać i zobaczyć, co się dzieje, drzwi do jej pokoju otworzyły się na oścież. Mały chłopiec bez pytania wpadł do środka i niewiele myśląc, skoczył w stronę łóżka. Zanim pod nie wlazł, uśmiechnął się rozbrajająco i zawołał po francusku: - Niech mnie pani nie wyda! Proszę! Nie zdążyła nawet otworzyć ust, gdy pokoju wbiegł Edward. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 airshow.radom.pl

WordPress Theme by ThemeTaste