Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/airshow.radom.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/tymek10/ftp/airshow.radom.pl/paka.php on line 5
I już bez żadnej czułości, z samą tylko brutalną namiętnością, rzucił się na zaskoczoną

I już bez żadnej czułości, z samą tylko brutalną namiętnością, rzucił się na zaskoczoną

  • Krystian

I już bez żadnej czułości, z samą tylko brutalną namiętnością, rzucił się na zaskoczoną

08 August 2022 by Krystian

damę. Rozerwał jej koszulę i zaczął obsypywać pocałunkami szyję, ramiona, piersi. Zdradziecka burka spełzła na podłogę. – Co pan robi?! – krzyknęła przerażona pani Lisicyna, odchylając głowę do tyłu. – Przecież to draństwo! – Przepadam za draństwem! – zawarczał świętokradca, gładząc ją po plecach i bokach. – To moje rzemiosło! – Znów się roześmiał. – Pani pozwoli, że się przedstawię: Szatan Nowego Araratu! Przysłano mnie tutaj, bym zamieszał w tym cichym odmęcie, uwolnił czarty, których jest tu obfitość! Własny dowcip bardzo się spodobał złowrogiemu Mikołajowi. Zatrząsł się w ataku gorączkowego, maniakalnego śmiechu, a Polina Andriejewna wzdrygnęła się, olśniona nagle nowym domysłem. Bo czym jest ta cała historia ze zmartwychwstałym Wasiliskiem? Potwornym, świętokradczym dowcipem na użytek wrażliwych głupków! Kobieta nie jest skłonna do takich przebieranek, przeznaczonych dla nieznanej publiczności. Jej zawsze trzeba kogoś w pełni określonego, konkretnego, a nie przypadkowych widzów lub przypadkowych ofiar. Tu czuje się prawdziwie męskie, bezosobowe okrucieństwo, grę spaczonej ambicji. A jakiej trzeba zręczności i pomysłowości, żeby urządzić zabawę z widmami i chodzeniem po wodzie! Nie, „caryca Kanaanu” i jej przygłupiasty drab nie mają z tym nic wspólnego. – Więc to wszystko pan? – wykrztusiła Polina Andriejewna. – Pan...? Co za straszny, bezlitosny żart! Ile zła pan narobił, ilu ludzi zgubił! I to wszystko ot tak, z nudów? Pan jest naprawdę Szatanem. Prawy policzek nowo objawionego Szatana zadrgał nerwowym tikiem – jakby jego twarz tańczyła jakiegoś diabelskiego kankana. – Tak, tak, jam Szatan! – wyszeptały cienkie, szkarłatne wargi. – Oddaj się Szatanowi, oblubienico Chrystusowa! Lekko chwyciwszy kobietę na ręce, rzucił ją na niedźwiedzią skórę i zwalił się na nią. Polina Andriejewna podniosła rękę, żeby wbić się gwałcicielowi paznokciami w oczy, ale nagle poczuła, że nie potrafi – to było najgorsze i najbardziej haniebne. Daj mi siłę – zaczęła się modlić do swej patronki, świętej Pelagii. Szlachetna Rzymianka, wydana za cesarskiego syna, wolała ponieść okrutną śmierć niż zgrzeszyć z pięknym poganinem. Ale już lepiej miotać się w rozpalonym miedzianym wole niż haniebnie stracić siły w objęciach uwodziciela! – Wybacz, wybacz, poratuj – mamrotała biedna pani Lisicyna, obwiniając się przed Wiecznym Oblubieńcem o przeklętą kobiecą słabość. – Chętnie! – bąknął Mikołaj Wsiewołodowicz, rozrywając na niej pantalony. Okazało się jednak, że i Niebiański Oblubieniec umie obronić cześć swojej narzeczonej. Kiedy Polinie Andriejewnie wydawało się już, że wszystko przepadło i nie ma ratunku, z zewnątrz rozległ się gromki głos: – Ej tam, Childe Haroldzie! Nie skostniał pan tu z zimna? Nawet drzwi ma pan rozwalone. Przyniosłem pled i koszyk ze śniadaniem od mistrza Armanda! Hej, Terpsychorow, jeszcze pan śpi? Niedoszłego gwałciciela jakby huragan zmiótł z ofiary. Twarz gospodarza wieży już drugi raz z rzędu zmieniła się niemal nie do poznania – z demonicznej zrobiła się przestraszona jak u małego chłopca przyłapanego na psocie. – Ajajaj! Donat Sawwicz! – jęknął żałośnie osobliwy współzawodnik Pana Boga, wciągając szlafrok. – No, dostanie mi się na orzechy! Interesujący ludzie II Jeszcze nie wierząc w cud, Polina Andriejewna podniosła się szybko, jako tako uporządkowała na sobie strzępy rozerwanej bielizny i rzuciła się ku drzwiom. Przy krzywym płocie stał doktor Korowin i przywiązywał za uzdeczkę do słupa krzepkiego pony, zaprzężonego do dwumiejscowej angielskiej bryczki. Donat Sawwicz miał na sobie słomiany canotier z czarną wstążką i jasne palto. Wyjął z bryczki duży tłumok i koszyk, odwrócił się, ale udręczonej damy (która zresztą instynktownie odskoczyła w głąb domu) na razie nie zauważył, wlepił zaś wzrok w leżącego bez przytomności brata Jonasza.

Posted in: Bez kategorii Tagged: shih tzu jak obciac, samoyed pies, jak wywabić plamy z długopisu,

Najczęściej czytane:

ono się nim ...

podczas popełniania zbrodni. – Boże. – Carlos odwrócił głowę od słuchawki i powiedział coś szybko po hiszpańsku. Montoya wychwycił tylko kilka słów – staruszek się martwił. Odpowiedziała mu kobieta, ... [Read more...]

i z uporem próbowała rozwiać własne wątpliwości. - Tylko ofiarą. - Usta zacisnęły mu się w powstrzymywanym gniewie. - Jezu, zawsze ofiarą! - Wiedziałam, że nie powinnam do ciebie dzwonić - odparowała. - Więc dlaczego to zrobiłaś? Sięgnęła do lodówki po butelkę wody i odkręciła korek. - Policja nie chciała, żebym została sama. - Więc zadzwoniłaś do brata? - Byłeś najbliżej. - Czasami Troy zachowywał się nieznośnie, tak jak i reszta rodzeństwa. Jak tylko wykręciła numer do jego biura, wiedziała, że robi błąd. - Powiedzmy to sobie jasno. Zadzwoniłam do ciebie, ale nie dlatego, że jesteś jedynym facetem w rodzinie, rozumiesz? - Posłuchaj Caitlyn... Gwałtownie uniosła do góry rękę, jakby chciała odeprzeć atak. - Nieważne, zostawmy to. Chciałam zadzwonić do Kelly. - Kelly? Na miłość boską, Caitlyn. Nawet o tym nie wspominaj! - Ale... - Znów popełniła błąd, wspominając o Kelly. - To byłoby szaleństwo i doskonale o tym wiesz! - Zmarszczył ciemne brwi. - A, już rozumiem! Twoja linia obrony będzie opierać się na niepoczytalności. Kelly! - cmoknął. - Przestań! Nie jestem winna. Nie jestem szalona. A... a... Josh nie żyje. - Głos jej się załamał. - Był sukinsynem, w porządku, wiem o tym, le... kiedyś naprawdę go kochałam. - Czuła, jak policzki ją palą przy tym wyznaniu. - Był moim mężem. Ojcem Jamie. - Który ożenił się z tobą tylko dla pieniędzy. Słowa spadły na nią lodowatym deszczem. Były ohydne, ale prawdziwe. Oskar zaskomlał spod stołu. - Troy, proszę cię, ocal moją godność i nie rozwiewaj moich złudzeń, dobrze? Ku jej zaskoczeniu podszedł do niej i położył rękę na jej ramieniu. Zrobił to jednak z widocznym wahaniem, jakby obawiał się, że Caitlyn zaraz przyjdzie do głowy coś głupiego, na przykład odwróci się i wtuli twarz w jego ramiona. Zawsze wolał trzymać ludzi na dystans. Nigdy nie pozwolił Caitlyn ani nikomu innemu zbliżyć się do siebie. Dwa lata młodszy od Caitlyn i Kelly, jedyny żyjący syn Montgomerych... Od dziecka musiał dźwigać na swoich barkach nie lada ciężar. - To nie takie proste, Caitlyn. Twoje złudzenia wpędzają cię w tarapaty. I to nie po raz pierwszy. Za to pierwszy raz w tak wielkie. - Masz rację - przyznała, żałując swojego wybuchu. - Troy, dzięki, że przyszedłeś. Musiałam z kimś porozmawiać i myślałam, że mogę na ciebie liczyć. Mogłam zadzwonić do Amandy. Też ma niedaleko z biura, ale nie jestem pewna, czy dziś nie pracuje w domu. Zresztą wiesz, jaka z niej pracoholiczka, wiecznie zajęta. - A ja nie? Caitlyn zdobyła się na uśmiech, zniknęły resztki jej wściekłości. - Jesteś szefem banku. - To dodatkowy powód, żeby siedzieć w pracy. Nawet w sobotę. - Ścisnął delikatnie jej ramię. - Wiesz, że przyjechałem tu do ciebie... Tylko nie potrafię cię wesprzeć. - Bo zawsze musisz odgrywać takiego macho. Gdzieś od dwunastego roku życia, prawda? Jesteś jak jeżozwierz. Kłujący z wierzchu, miękki w środku. ...

28 - A Amanda cała ze stali? - spojrzał na zegarek i skrzywił się. - Muszę koniecznie wrócić do banku. Mam spotkanie z klientem. - W porządku. Poradzę sobie. Nie był przekonany. - Może pojedziesz na kilka dni do mamy? Policja tymczasem zorientuje się, co jest grane, a te sępy - wskazał kciukiem w stronę frontowych okien - znajdą sobie inne ścierwo do rozszarpania. - Ładnie powiedziane - mruknęła. Przez firanki zobaczyła, że dziennikarka w fioletowej bluzce idzie do furgonetki. Kamerzysta pakował sprzęt do futerałów. - Nie daj się zwieść. Jak ci wyjadą, przyjadą nowi, i to jeszcze więcej. - Nic mi nie będzie. - Na pewno? - Pytanie odbiło się echem po całym domu. Nie powiedział, co naprawdę o tym sądzi. Bo naprawdę, tak jak cała rodzina, uważał, że Caitlyn nigdy nie będzie zupełnie normalna, że zawsze będzie ją prześladować przeszłość. Ta tragedia też zostanie z nią już na zawsze. Caitlyn widziała wiele razy, jak siostry i Troy wymieniają znaczące spojrzenia, a potem pośpiesznie odwracają wzrok, by ich nie przyłapała. - Caitlyn? - Tak? - Jesteś pewna, że możesz tu zostać? - Mam Oskara. Jest świetnym towarzyszem i ochroniarzem i mogę mu płacić psim żarciem - powiedziała swobodnie, ale zobaczyła troskę w oczach brata. Westchnęła i dodała poważniej: - Troy, naprawdę nie musisz się martwić. - Tak, jasne. - Wierz mi. - Wysunęła szczękę i wyprostowała się, żeby wyglądać na silną. Troy uniósł sceptycznie brwi i sięgnął po marynarkę. - O ciebie nie można się nie martwić. - Spróbuj, dobrze? Zdobył się na cień uśmiechu. - Wiesz, że zawsze możesz do mnie zadzwonić. - I wpasujesz mnie gdzieś w swój napięty terminarz - odgryzła się. - Aj! - Prawda rani? - Przyjechałem tu, może nie? - Tak, przyjechałeś - przyznała ze słabym uśmiechem. - Doceniam to. Naprawdę. - Obiecaj mi jedno. - Wpatrywał się w nią z uwagą, wkładając marynarkę i wygładzając ją na ramionach. - Mmm? - Jeśli znów przyjedzie policja, nie rozmawiaj z nimi. Nie mów nic bez adwokata. Dobry nastrój prysł. Uczucie osaczenia znów ją dopadło. Czuła, że się dusi. Nie powinna była ufać Troyowi. Popełniła błąd. - Myślisz, że go zabiłam, tak? - wyszeptała z niedowierzaniem. - Myślisz, że zabiłam swojego męża. - Skuliła się w sobie. A ty, Caitlyn, co myślisz? - Nie ma znaczenia, co ja myślę, Caitlyn, ale wyjaśnijmy to sobie - myślę, że nie. Nie sądzę, żebyś była zdolna do morderstwa. Masz problemy - do diabła, wszyscy je mamy - ale nie sądzę, że mogłabyś zamordować z zimną krwią. 29 ... [Read more...]

do pracy, za wszelką cenę musiał się wyrwać z tego przytulnego domku.

Wziął ze sobą laskę. Melinda Jaskiel poprosiła o sześć tygodni – połowa tego czasu już minęła. Nie mógł dłużej czekać. Musi przekonać szefową, że jest gotów do pracy, przynajmniej w niewielkim ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 airshow.radom.pl

WordPress Theme by ThemeTaste