porządny prysznic. Ciekawe, czy tak samo czuła się lady Makbet,
próbując zmyć z siebie niewidzialne plamy krwi. * ** True wstał z łóżka zaraz po telefonie Susanny. Ufał jej mniej więcej tak samo jak większości ludzi, ale czasem dziwiła go łatwość, z jaką ta kobieta popełniała kardynalne błędy. Tyle razy powtarzał: żadnych komórek, żadnych telefonów bezprzewodowych. Dzwoń z normalnych aparatów podłączonych kablem do ściany Tak było najbezpieczniej. On sam używał czasem telefonów bezprzewodowych, dla wygody - ale ten obok łóżka i ten w biurze były tradycyjne, z kablem. Będzie musiał wreszcie zadbać o bezpieczeństwo. Skramblery na telefonach. Elektroniczne zabezpieczenia przed próbami podsłuchu mikrofonem kierunkowym. Nie był wprawdzie jeszcze tak grubą rybą w tym biznesie, by komukolwiek chciało się angażować wiele sił i środków w rozpracowanie go, ale się rozwijał. Jeszcze rok, góra dwa, i będzie mógł się wycofać, zabierając ze sobą okrągłą sumkę. Powiedzmy szczerze: małą fortunę, która oczywiście będzie wymagać inwestowania i nadzorowania, ale w zasadzie taka kupa pieniędzy rośnie już dalej sama. Jeszcze tylko kilka lat bez żadnej wpadki i katastrofy Działania Milli nigdy go specjalnie nie niepokoiły, no, może trochę jej nieustępliwość. Osobiście zadbał o to, żeby nikt nie udzielił jej żadnych istotnych informacji. Miał ją na oku dzięki Susannie i an43 200 innym informatorom; w pewnym sensie - ku własnemu zdziwieniu - nawet podziwiał jej postawę, to, że nigdy się nie poddawała. Jego własna matka na pewno nie wykazałaby się takim poświęceniem. Wreszcie, gdy Milla zaczęła organizować imprezy połączone ze zbieraniem funduszy na swoją organizację, True wyszedł z cienia. Dał się poznać jako hojny sponsor, powoli zbliżał się do Milli i zdobywał jej zaufanie. Czy można wyobrazić sobie lepszy sposób na trzymanie spraw pod kontrolą? Był ich sponsorem. Choć rozmawiali głównie o pracy i potrzebach fundacji, to Milla zapytana wprost o swoje sprawy prywatne nie odmawiała odpowiedzi. True nie omieszkał pytać często. Był tylko jeden szkopuł: Milla mu się podobała. Tak, chciał się z nią przespać. Zobaczyć ją nagą. Bawić się tymi miękkimi kręconymi włosami. Trzymać mocno, brutalnie, gdy będzie ją rżnął. Nie mógł tego zrozumieć, bo Milla wcale nie była w jego typie - ani specjalnie zmysłowa, ani wyzywająca, w zasadzie nawet nie taka znowuż ładna. Ale miała swój styl, szyk, no i te brązowe oczy, w których można było utonąć. To byłoby naprawdę bez sensu, gdyby musiał ją zabić. Nie chciał tego. Choćby z tego powodu, że Milla była już bardzo znaną osobą. Ludzie kojarzyli jej twarz, nazwisko, historię. Jeśli cokolwiek stałoby się Milli, wiadomość o tym trafiłaby na nagłówki wszystkich gazet, a to oznaczało nieuchronne i skrupulatne śledztwo na szeroką skalę. Była wystarczającym zagrożeniem dla Gallaghera, by miał na nią oko. Pilnował jej osobiście od dziesięciu lat. Udało mu się podciąć an43